Serwis informacyjny
Hałuszczenko o planach rozbudowy Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej
Data dodania: wtorek, 30 stycznia 2024, autor: nuclear.pl
25 stycznia minister energetyki Ukrainy Herman Hałuszczenko udzielił agencji Reuters wywiadu, w którym przedstawił plany rozbudowy Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej. Są one ambitniejsze, niż wcześniej przedstawiane przez resort i Energoatom, i zakładają zarówno dokończenie dwóch bloków z reaktorami WWER-1000, jak i budowę dwóch nowych z reaktorami AP1000.
Budowę Chmielnickiej EJ rozpoczęto w 1981 roku. Miała to być „standardowa” dla tych czasów elektrownia z czterema blokami WWER-1000 W-320. Przed upadkiem Związku Radzieckiego ukończono jednak tylko jeden z nich – przekazano go do ruchu w sierpniu 1988 roku. Budowę pozostałych przerwało moratorium na budowę nowych bloków ogłoszone przez Radę Najwyższą Ukrainy w 1990 roku. Szybko jednak zadecydowano o ukończeniu najbardziej zaawansowanego bloku nr 2. Ostatecznie udało się go przekazać do eksploatacji z końcem 2005 roku.
Pozostałe dwa bloki pozostają w takim stanie, w jakim zastał je upadek Związku Radzieckiego. Na bloku nr 3 ukończono około 75% prac budowlanych (a nie całości prac, jak podają niektóre anglojęzyczne media branżowe). Ukończona jest zasadnicza konstrukcja budynku maszynowni, który jest zadaszony, wykonano także niemal całe ściany reaktorowni, natomiast budynek pozostaje odkryty. Blok nr 4 jest znacznie mniej zaawansowany – wykonano na nim tylko niecałych 30% prac budowlanych (podawana bywa liczba 28%).
O wznowieniu budowy niedokończonych bloków z możliwym udziałem przemysłu zachodniego ukraińskie władze mówią od kilku lat. Teraz oczywiście znaczenie elektrowni i jej ewentualnej rozbudowy zwiększa utrata – i coraz bardziej chyba wątpliwa perspektywa odzyskania, szczególnie w stanie nadającym się do eksploatacji – Zaporoskiej EJ bezprawnie okupowanej przez rosyjskich najeźdźców od blisko dwóch lat.
Na przeszkodzie ukończeniu bloków nr 3 i 4 stoi brak podstawowych urządzeń technologicznych, w tym samych reaktorów, których nie dostarczono przed wstrzymaniem budowy. Oczywiście zakup nowych elementów z Rosji nie wchodzi dziś w grę. Wydaje się jednak, że Ukraińcy znaleźli inny kierunek.
– Przy pomocy trzeciego i czwartego [bloku Chmielnickiej EJ] chcemy skompensować [utratę] Zaporoża a obecnie prowadzimy rozmowy z naszymi bułgarskimi partnerami w sprawie dwóch reaktorów, które chcemy nabyć – powiedział Reutersowi minister Hałuszczenko. W opublikowanych materiałach nie podano bardziej szczegółowych informacji, jednak zapewne chodzi tu o urządzenia dla nigdy niewybudowanej bułgarskiej Elektrowni Jądrowej Belene podczas drugiego podejścia do jej realizacji z lat 2008-2012.
Na podstawie publicznie dostępnych źródeł trudno ustalić czym faktycznie dysponują Bułgarzy. Dostarczono co najmniej jeden reaktor WWER-1000 w nieco zmodyfikowanej (i unikalnej) wersji W-466, pojawiają się także informacje o elementach wyposażenia drugiego bloku, ale bez szczegółów.
– Gdybyśmy dostali zbiorniki reaktorów dziś, sądzę, że trzeba by 2,5 roku i mielibyśmy trzeci reaktor w ruchu – powiedział minister Gałuszczenko. Abstrahując od realności owego „gdybyśmy” i przy całej sympatii dla Ukrainy, wydaje się, że to przesadnie optymistyczna ocena sytuacji. Na bloku nr 3 zrealizowane jest co prawda ¾ prac budowlanych, ale prace montażowe nawet związane z głównymi urządzeniami nawet się nie rozpoczęły. Podobnie prace montażowe w branżach elektrycznej i AKPiA, przynajmniej w odkrytej reaktorowni; można zresztą podejrzewać, że akurat w branży automatyki jeśli nawet cokolwiek zainstalowano 35 lat temu, to i tak kwalifikuje się to do wymiany. Opracować na pewno trzeba także zaktualizowany projekt dokończenia prac, przy tym z użyciem może zbliżonych ale jednak nieidentycznych urządzeń przewidzianych dla bułgarskiego zamawiającego oraz nowej generacji zachodniej automatyki. Wydaje się, że samo opracowanie projektów to zagadnienie na lata.
Warto tu przypomnieć, że w momencie fizycznego „odmrożenia” budowy WWER-440 w słowackich Mochovcach oczekiwano, że prace potrwają 4 lata. Ostatecznie potrwały one blisko 16 lat i choć znacznie „przysłużyły” się temu rewizje projektu po Fukushimie, COVID oraz zaskarżenia decyzji administracyjnych przez organizacje antyatomowe, to z całą pewnością przykład ten każe się spodziewać więcej niż 2,5-letniego okresu kończenia Chmielnickiej-3, nawet mierzonego od początku wznowienia faktycznych prac na placu budowy. Oczywiście nie sposób też nie brać pod uwagę trwającej wojny, która na pewno będzie utrudniać udział zachodnich firm w realizacji projektu, choćby z przyczyn tak prozaicznych jak ubezpieczenia.
Równolegle do kończenia poradzieckich bloków, ile by nie miało ono potrwać, mają toczyć się prace nad nowymi blokami nr 5 i 6 budowanymi przy wykorzystaniu reaktorów AP1000.
– Potrzebujemy przyjąć ustawodawstwo a mamy projekty ustaw dla bloków 3, 4, 5 i 6. To [tzn. 3 i 4] są WWER-y 1000, podczas gdy piąty i szósty chcemy zbudować jako typ AP. To proces rówonległy – stwierdził minister.
Przypomnijmy, że w grudniu Energoatom podpisał z Westinghouse’em umowę zakupu urządzeń dla bloku nr 5. Można domyślać się, że także w tym wypadku chodzi o urządzenia przeznaczone dla niezrealizowanej inwestycji, w tym przypadku rozbudowy amerykańskiej Elektrowni Jądrowej im. Virgila C. Summera. Choć szczegóły, w tym zakres, umowy pozostają nieznane, to portal Kyiv Independent podał, że wartość tej umowy to 437,5 mln dolarów amerykańskich.