Serwis informacyjny

Międzynarodowa Agencja Energetyczna o belgijskiej polityce energetycznej

Data dodania: piątek, 22 kwietnia 2022, autor: nuclear.pl

Międzynarodowa Agencja Energetyczna opublikowała tegoroczną analizę belgijskiej polityki energetycznej. Jest to element regularnej pracy MAE, która co pięć lat wydaje dokument poświęcony każdemu z krajów członkowskich.

Elektrownia jądrowa Doel, fot. mat. pras.
Elektrownia jądrowa Doel, fot. mat. pras.

Jak wiadomo, jednym z kluczowych elementów aktualnej belgijskiej polityki energetycznej ma być odejście od energetyki jądrowej, zapisane w ustawodawstwie federalnym już w 2003 roku. Realizację tej decyzji od tego czasu opóźniano W wyniku zeszłorocznych rozmów koalicyjnych na szczeblu rządu uzgodniono definitywne wyłączenie wszystkich siedmiu eksploatowanych bloków do końca 2025 roku, pozostawiając tylko wąską furtkę na możliwe przedłużenie eksploatacji dwóch najnowszych (tj. Doel-4 oraz Tihange-3) w sytuacji, gdyby analizy prowadzone przez operatora systemu przesyłowego wykazały, że jest to konieczne w celu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju. Wycofywane moce jądrowe miały być zastąpione kombinacją źródeł odnawialnych oraz budowanych w szybkim tempie nowych bloków gazowych, dla których pośpiesznie przygotowywano odpowiednie rozwiązania rynkowe. Teraz jednak, w wyniku rosyjskiej napaści na Ukrainę, stanowisko rządu zmieniło się – dwa bloki mają pozostać w eksploatacji aż o dziesięć lat dłużej.

Niezależnie od tego, czy owe dwa bloki o łącznej mocy nieco ponad 2000 MW pozostaną w ruchu, wycofywanie mocy jądrowych jest dla Belgii poważnym wyzwaniem. W ubiegłych latach 6000 MW mocy w elektrowniach jądrowych odpowiadało za niemal połowę krajowego wytwarzania i nagłe wycofanie tak dużych mocy stanowić musi w systemie spory wstrząs – jak się okazuje, zbyt duży, w warunkach konieczności redukcji uzależnienia od importu paliw z Rosji, którą wreszcie sobie w Europie uświadomiono. Tym niemniej nawet „złagodzone” odejście od atomu nie będzie proste i jak wskazano w raporcie MAE „jest prawdopodobne, że wycofanie większości generacji jądrowej doprowadzi do wzrostu wytwarzania [energii elektrycznej] z gazu ziemnego oraz wyższych emisji CO2.” Agencja wskazuje przy tym, że „przedłużanie resursu elektrowni jądrowych to niedroga opcja niskoemisyjna”. Takie ujęcie tematu każe oczywiście zastanowić się nad zasadnością wycofywania pozostałych bloków jądrowych. Warto tu wskazać, że nie ma technicznego powodu, dla którego w eksploatacji miałyby pozostać akurat tylko dwa najnowsze bloki – przeciwnie, obie przewidziane do zachowania jednostki Tihange-3 i Doel-4 mają „bliźniaków” w postaci identycznych i odrobinę tylko starszych bloków Tihange-2 i Doel-3, zrealizowanych w oparciu o praktycznie identyczny projekt.

Jednocześnie trzeba tu wskazać, że podjęta tak późno decyzja o przedłużeniu eksploatacji nie będzie prosta w realizacji. Jak zwracaliśmy ostatnio uwagę w artykule dotyczącym energetyki niemieckiej, przedłużenie eksploatacji instalacji planowanych do rychłego zamknięcia rodzi konieczność przeprowadzenia różnorodnych prac w zakresie remontów i utrzymania, a także zabezpieczenia przedłużonej eksploatacji od strony regulacyjnej, kadrowej czy paliwowej. Belgia ma tu oczywiście więcej czasu, niż RFN, ale z drugiej strony Belgowie sami utrudnili tu sobie zadanie – kilka lat temu, kiedy termin „odejścia od atomu” w 2025 roku wydawał się jeszcze politycznie niezagrożony, przyjęto bowiem zaostrzone przepisy dotyczące bezpieczeństwa eksploatacji bloków jądrowych obowiązujące… po 2025 roku. W tej chwili znakomicie utrudni to przygotowanie wytypowanych jednostek do dalszej eksploatacji. Wskazują na to wprost autorzy raportu MAE. „Uzyskanie w sposób terminowy [gotowości do] przedłużenia eksploatacji 2 GW mocy jądrowych będzie wyzwaniem, biorąc pod uwagę ograniczenia natury regulacyjnej i technicznej związane z przedłużaniem resursu reaktorów jądrowych.

Rząd wskazał, że procesu nie uda się zakończyć do zimy 2025 roku, jednak wyraził nadzieję, że 2 GW [mocy] pozostaną w ruchu w roku 2026. Doświadczenie z przedłużaniem eksploatacji reaktorów Tihange-1 oraz Doel-1 i -2 wskazuje, że trzeba przynajmniej czterech do pięciu lat, aby reaktory poddawane przedłużeniu resursu uzyskały pełną gotowość do pracy. Federalna Agencja Dozoru Jądrowego jest otwarta na odroczenie mniej istotnych modernizacji dla wypracowania realistycznego harmonogramu. Dodatkowo problemy natury prawnej (np. konieczność opracowania nowej analizy oddziaływania na środowisko w celu przedłużenia zezwolenia na eksploatację), potencjalne opóźnienia procesów regulacyjnych, ryzyka projektowe lub inne nieprzewidziane zdarzenia mogą opóźnić ukończenie czynności związanych z wydłużeniem resursu. Jeśli nie zostaną podjęte szybkie działania, jest mało prawdopodobne, by niezbędne inwestycje i procedury regulacyjne udało się ukończyć na czas, aby pozwoliło to na kontynuowanie pracy przez [bloki] Tihange-3 i Doel-4 po 2025 roku”.
Nie sposób tu nie zauważyć, że Belgia nabawiła się tu problemów na własne życzenie, zarówno upierając się przy bardzo szybkim harmonogramie wyłączania mocy jądrowych.

Poza zagadnieniami związanymi z istniejącym parkiem reaktorów, w raporcie wskazano także na prowadzone i planowane prace badawczo-rozwojowe nad nowymi technologiami jądrowymi. W 2022 roku władze federalne wyasygnowały 100 mln euro na badania nad rozwojem małych reaktorów modułowych. Eksperci MAE wskazują jednak, że w wyniku szybkiego wycofywania istniejących instalacji może dojść do trudności z utrzymaniem kompetencji i kadr, które mogą być potrzebne do wdrażania nowych technologii jądrowych w przyszłości.


Podziel się z innymi


Komentarze