Serwis informacyjny

"Ekologiczna" elektrownia w Solinie

Data dodania: środa, 4 grudnia 2002, autor: gazeta.pl

Państwowa Straż Rybacka złożyła do prokuratury w Lesku doniesienie o spowodowaniu zniszczeń znacznych rozmiarów w środowisku naturalnym. Rzeka, która poniżej Zwierzynia miała kilkadziesiąt metrów szerokości, zamieniła się nagle w małą, płytką rzeczkę. Tysiące ryb, które nie zdążyły uciec z płycizn, zginęło przy brzegach w niewielkich kałużach wody.

Elektrownia wodna w Solinie, fot. Zuluanonymous / Wikipedia(CC BY-SA 3.0)
Elektrownia wodna w Solinie, fot. Zuluanonymous / Wikipedia(CC BY-SA 3.0)

Ławice śniętych ryb płynących Sanem zauważyli wędkarze. Przepadła ikra pstrągów i lipieni i sporo dorosłych ryb. Niektóre pstrągi miały już 28 centymetrów, a lipienie 33 -35 cm. Zginęło bardzo dużo ryb będących pod całkowitą ochroną. Tu żył śliz, strzebla potokowa, głowacz, piekielnica.

Za nagłe osuszenie Sanu odpowiada Zespół Elektrowni Wodnych Solina - Myczkowce . Rano w poniedziałek elektrownia wyłączyła turbiny w Zwierzyniu, zamykając dopływ wody do Sanu. Pozbawiona dopływu rzeka gwałtownie wyschła. - Musieliśmy zamknąć wodę, bo wymagały tego prace remontowe - tłumaczy dyrektor ZEW Ryszard Krasicki.

Dopiero po południu, na polecenie służb ochrony środowiska, elektrownia puściła wodę. - Najpierw puścili mały strumień, ale dla ryb było już za późno. Pod wieczór puścili tyle wody, że koryto rzeki zostało przemyte. Śnięte ryby spłynęły w dół Sanu - mówi Leszek Dąbal z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Rzeszowie. Wędkarze skomentowali to drastyczniej: - próbowali usunąć dowody winy.

Dyrektor ZEW jest zaskoczony tym, co się stało. - Na całkowite zamknięcie przepływu wody pozwalały mi przepisy o gospodarce wodnej. Teraz jednak wiemy, że nie można było robić tak gwałtownie. Nie uchylamy się od odpowiedzialności, wiem, że będziemy się musieli tłumaczyć w prokuraturze - mówi Krasicki. Doniesienie o spowodowaniu zniszczeń znacznych rozmiarów w środowisku naturalnym złożyła wczoraj do prokuratury w Lesku Państwowa Straż Rybacka. Za umyślne spowodowanie zniszczeń grozi kara nawet do pięciu lat więzienia, za nieumyślne - do dwóch lat.

Zarząd PZW w Krośnie, który latem zarybiał San, swoje straty wstępnie ocenia na około 70 tys. zł. Straty, jakie poniosło środowisko, trudno wyliczyć.

Tagi


Podziel się z innymi


Komentarze