Serwis informacyjny
PAA uspakaja w sprawie awarii w elektrowni jądrowej w Sosnowym Borze
Data dodania: poniedziałek, 21 grudnia 2015, autor: nuclear.pl
Incydent w elektrowni jądrowej w Sosnowym Borze pod Sankt Petersburgiem nie stanowi żadnego zagrożenia dla mieszkańców Polski - informuje Państwowa Agencja Atomistyki.
PAA zapewnia, że monitoruje sytuację radiacyjną w Polsce 24 godziny na dobę i jej stacje dokonujące pomiarów promieniowania nie wskazują żadnych odchyleń od norm
- Analiza europejskich danych monitoringowych także wskazuje na brak jakiegokolwiek zagrożenia - podkreśla Agencja i dodaje, że w systemach międzynarodowej wymiany informacji o zdarzeniach radiacyjnych nie opublikowano żadnych informacji dotyczących tej awarii, co świadczy o tym, że nie jest to zdarzenie mające negatywny wpływ na ludzi czy środowisko
PAA zaznacza również, że na stronie internetowej operatora elektrowni jądrowej w Sosnowym Borze zamieszczono informację, iż blok nr 2 elektrowni jest wyłączony. W komunikacie znajduje się również informacja o tym, że poziom promieniowania nie odbiega od wartości naturalnego tła promieniowania wokół elektrowni jądrowej.
Jak informował w sobotę Adam Rajewski, pracownik ITC Politechniki Warszawskiej, istotnie w piątek o 14 czasu lokalnego (12 czasu polskiego) w bloku nr 2 Leningradzkiej EJ zlokalizowanej w Sosnowym Borze (ok. 80 km na zachód od Petersburga) doszło do niegroźnej awarii w postaci wycieku pary w hali maszynowni. Awaria – najprawdopodobniej w postaci rozszczelnionego rurociągu układu pomocniczego odbierającego niewielką część pary z turbiny – miała miejsce z dala od reaktora. W tego typu reaktorze para pracująca w turbinie jest skażona izotopem promieniotwórczym, który samorzutnie tworzy się podczas jej przepływu przez reaktor – promieniowanie neutronowe powoduje powstawanie promieniotwórczego azotu-16. Azot-16 jest jednak izotopem krótkożyciowym. Jego czas połowicznego rozpadu to zaledwie 7,13 sekundy. Do tego uwolnione zostały niewielkie ilości pary. Blok natychmiast po stwierdzeniu usterki wyłączono w sposób przewidziany normalną instrukcją eksploatacji, tak więc produkcja pary została przerwana i nie ma zagrożenia jej dalszym wyciekiem.
Kierownictwo elektrowni i rosyjskie władze informują, że nie ma żadnych powodów do obaw oraz że poziomy promieniowania mierzone wokół elektrowni nie odbiegają od normy. To samo potwierdzają niezależnie prowadzone pomiary w pobliskiej Finlandii – fiński urząd dozoru jądrowego STUK już wczoraj o godz. 18.56 czasu polskiego wydał komunikat stwierdzający, że stacja pomiarowa w Imatrze (ok. 150 km od elektrowni) nie wykryła żadnych odchyleń od naturalnych poziomów promieniowania.
Jednym z powodów sprzyjających panice (która zaczęła się, mimo wszystkich tych informacji, szerzyć w rejonie elektrowni) jest fakt, że w Leningradzkiej EJ pracują bloki z reaktorami RBMK-1000, czyli takie same jakie eksploatowano w elektrowni w Czarnobylu. Jednak należy podkreślić, że po pierwsze po katastrofie czarnobylskiej wszystkie pozostałe w eksploatacji reaktory RBMK-1000 poddano modernizacji, która czyni tego samego rodzaju awarię fizycznie niemożliwą, a po drugie usterka, która zaistniała w Leningradzkiej EJ nie dotyczy samego reaktora.