Serwis informacyjny
Strupczewski: elektrownia jądrowa - zysk dla społeczności i prąd dla 4 mln osób
Data dodania: wtorek, 2010.03.23, autor: cire.pl
Ok. 10 proc. polskiego zapotrzebowania na elektryczność może pokryć elektrownia jądrowa. Ponadto będzie bezpieczna i da korzyści lokalnej społeczności - ocenił dr inż. Andrzej Strupczewski, ekspert z Instytutu Energii Atomowej w Świerku.
Jak tłumaczył w rozmowie z PAP Strupczewski, typowa elektrownia jądrowa ma dwa bloki energetyczne o mocy od 1100 do 1600 megawatów każdy. - Przy dwóch blokach po 1600 MW elektrownia produkuje rocznie 14 TWh (terawatogodzin), a więc 10 proc. energii elektrycznej zużywanej w Polsce. Jest to więc pełne zaopatrzenie w energię elektryczną dla czterech milionów Polaków nie tylko w domu, ale we wszystkich fabrykach, pojazdach, szpitalach i sklepach potrzebnych dla tych czterech milionów ludzi - wyjaśnił ekspert.
Inwestor - Polska Grupa Energetyczna - rozważa obecnie zakup któregoś z oferowanych przez różne koncerny reaktorów jądrowych III generacji. Jak informował w ubiegły wtorek wiceprezes PGE Wojciech Topolnicki, firma zawiązała na razie konsorcja z francuską firmą Electricite de France, oferującą dwa typy reaktorów - o mocy 1600 i 1100 MW, oraz z amerykańsko-japońską firmą GE Hitachi Nuclear Energy Americas. Jak zapowiedział, sprawdzeni zostaną również inni oferenci.
Niezależnie od tego, który konkretnie reaktor zostanie wybrany, będzie to - zdaniem Strupczewskiego - korzystna inwestycja w bezpieczeństwo. Bo reaktory III generacji - jak wyjaśnił - są projektowane tak, aby wytrzymać huragany i trzęsienia ziemi, a nawet uderzenie największego samolotu pasażerskiego. Zagrożeniem dla takiej konstrukcji byłby tylko atak sił wojskowych w czasie regularnych działań wojennych.
Nawiązując do katastrofy w sowieckiej elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 r. Strupczewski podkreślił, że nie ma ryzyka, że taki scenariusz powtórzyłby się w elektrowni wyposażonej w reaktor III generacji. W Czarnobylu awarii uległ reaktor II generacji typu RBMK, wyprodukowany w ZSRR. Reaktory tego typu były zaprojektowane dla celów wojskowych, ponieważ umożliwiały produkcję plutonu, potrzebnego do wytwarzania broni jądrowej, i w porównaniu z innymi typami reaktorów II generacji, projektowanymi na Zachodzie dla celów energetycznych, był o wiele mniej bezpieczny.
Strupczewski tłumaczył, że RBMK są tanie w eksploatacji, ale ich konstrukcja sprawia, że w przypadku awarii moc reaktora niekontrolowanie wzrasta i może dojść do wybuchu pary z instalacji chłodzącej. Właśnie tak został zniszczony jeden z reaktorów w elektrowni w Czarnobylu, co spowodowało kolejny wybuch - wodoru - i pożar, w wyniku którego w powietrze wzbiła się chmura radioaktywnego pyłu.
- W Czarnobylu po awarii moc w reaktorze samoczynnie rosła i wzrosła w ciągu 13 sekund 1000 razy. W reaktorach budowanych obecnie na świecie i planowanych w Polsce po awarii moc maleje - zapewnił ekspert.
Jego zdaniem, dobrze się stało, że pierwsze miejsce na rekomendowanej rządowi przez ekspertów liście lokalizacji przyszłej elektrowni zajmuje Żarnowiec.
- Przy wyborze lokalizacji rozważa się około 20 kryteriów, jak stabilność sejsmiczna, dostępność wody, dobre połączenia z siecią energetyczną, niska gęstość zaludnienia, dobre drogi, dobre warunki meteorologiczne, brak konfliktów z obszarami chronionymi lub chronionymi gatunkami roślin i zwierząt, a przede wszystkim akceptacja okolicznej ludności, bo bez zgody mieszkańców żadna elektrownia jądrowa nie powstanie. Żarnowiec spełnia wszystkie te warunki, a dodatkowo zapewnia dobrą współpracę elektrowni jądrowej i elektrowni pompowo-szczytowej. Ta elektrownia pompowo-szczytowa nad jeziorem Żarnowieckim dostaje energię elektryczną ze Śląska, by pompować wodę w górę i pozwala spływać wodzie w dół, by oddać energię do sieci, gdy jest ona potrzebna. Teraz energii dla niej nie będziemy czerpać ze Śląska. Dostarczy ją bez strat przesyłowych elektrownia jądrowa w Żarnowcu - wyjaśnił Strupczewski.
Kolejną korzyścią, zwłaszcza dla okolicznej ludności, będą miejsca pracy przy budowie elektrowni i w czasie jej eksploatacji. Wykwalifikowany personel będzie potrzebny za kilka lat, ale już teraz trzeba myśleć o kształceniu przyszłych inżynierów zatrudnionych w elektrowni. W lutym zakończył się pierwszy etap szkolenia wykładowców Politechniki Warszawskiej, dzięki współpracy z francuskim Komisariatem Energii Jądrowej. Po ukończeniu szkolenia, którego ostatni etap odbędzie się na jesieni, wykładowcy będą mogli zacząć przekazywać swoją wiedzę studentom specjalności energetyka jądrowa na Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej. Kierunek kształcący specjalistów w dziedzinie energetyki jądrowej zamierza uruchomić jesienią 2011 r. także Wydział Chemii i Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego.
- Kierownictwo i obsługa techniczna elektrowni musi być polska, ale zapewne będziemy mieli wsparcie firm doświadczonych w eksploatacji reaktorów, takich jak np. francuski EDF lub szwedzki Vattenfall. W ciągu 10 lat zdążymy wyszkolić kadry, problem w tym, by ich nam nie zabrały sąsiednie kraje, które płacą bardzo dobrze za wysokie umiejętności potrzebne do pracy dla energetyki jądrowej - zastrzegł Strupczewski.
Jak wyjaśnił, w elektrowni o mocy 1000 MW pracuje ok. 800 osób. Do tego dochodzą miejsca pracy w zakładach związanych z elektrownią.