Serwis informacyjny

Życie kwitnie w Fukushimie i Czarnobylu

Data dodania: poniedziałek, 10 lutego 2020, autor: naukawpolsce.pap.pl

Dziki, zające, szopy i inne zwierzęta przemierzają wyludnione obszary wokół elektrowni w Fukushimie, podobnie - co stwierdzono już wcześniej - jak w pobliżu elektrowni w Czarnobylu.

Sarkofag bloku 4 Czarnobylskiej EJ, fot. Portal nuclear.pl
Sarkofag bloku 4 Czarnobylskiej EJ, fot. Portal nuclear.pl

Naukowcy z University of Georgia i ich współpracownicy z Japonii sprawdzili, jak dzikie zwierzęta radzą sobie w okolicy Elektrowni Jądrowej Fukushima, gdzie w 2011 roku, w wyniku tsunami, doszło do serii wypadków i awarii. W trzech reaktorach doszło do stopienia rdzeni, zaś do środowiska dostały się wówczas substancje promieniotwórcze, związane m.in. z wyciekiem do środowiska skażonej wody morskiej stosowanej do chłodzenia reaktorów.

Sytuację wokół elektrowni naukowcy sprawdzali, wykorzystując ponad setkę fotopłapek, które w ciągu 120 dni wykonały aż 267 tysięcy zdjęć zwierząt z ponad 20 gatunków, m.in. dzików, zajęcy, lisów, szopów, łasic czy niedźwiedzi czarnych. - To pierwszy dowód, że różnorodne gatunki dzikich zwierząt licznie zamieszkują strefę ewakuacji wokół Fukushimy - pomimo skażenia radiologicznego - mówi prof. James Beasley, autor pracy opublikowanej w piśmie "Frontiers in Ecology and the Environment".

Szczególnie licznie pojawiły się zwierzęta, które pozostają z człowiekiem w konflikcie - np. dziki. - Sugeruje to, że liczebność tych gatunków wzrosła po ewakuacji ludzi - dodaje prof. Beasley.

Naukowcy ustawili fotopułapki w trzech strefach - w obszarze zamkniętym dla ludzi - ze względu na najwyższy poziom skażenia, w rejonie z ograniczonym dostępem - gdzie radiacja ma średni poziom, oraz na terenie zamieszkanym, na którym promieniowanie jest bardzo małe. Jeśli chodzi o dziki, kamery wykonały w sumie 46 tys. zdjęć, z czego 26 tys. w rejonie zamkniętym, tylko 13 tys. w rejonie o ograniczonym dostępie i zaledwie 7 tys. na terenie zamieszkanym przez ludzi.

Również inne gatunki zwierząt, np. szopy, kuny japońskie czy makaki japońskie, pojawiały się częściej na obszarach o podwyższonym poziom promieniowania, gdzie zarazem nie było ludzi. - Badanie to wnosi ważne informacje, ponieważ sprawdza wpływ promieniowania na populacje dzikich zwierząt, podczas gdy wcześniejsze projekty badawcze dotyczyły analiz jego wpływu na pojedyncze osobniki - podkreśla prof. Thomas Hinton z Uniwersytetu w Fukushimie.

Oprócz obecności ludzi oraz faktu skażenia amerykańsko-japoński zespół w swoich badaniach uwzględnił ukształtowanie terenu, odległość od dróg i inne czynniki, które mogą wpływać na obecność zwierząt.

Dzięki temu badacze poczynili dodatkowe ustalenia. - Okazuje się, że o występowaniu badanych gatunków w największej mierze decydowały intensywność działań człowieka, wysokość terenu i jego rodzaj - a nie poziom promieniowania - informuje prof. Beasley.

Naukowcy zastrzegają jednak, że nie oceniali stanu zdrowia zwierząt.

Zaobserwowali jednak u nich jednak zachowania zgodne z naturą, czyli np. zgodną z rytmem dobowym aktywność (dzienną lub nocną). Wyjątkiem były dziki, które na terenach wolnych od ludzi ludzi były częściej aktywne za dnia, niż dziki żyjące na obszarze zamieszkanym przez człowieka. To sugeruje, iż zmieniają one swoje zachowanie zależnie od bliskości ludzi.

Niecodzienne zachowanie wykazywały też serau - reprezentanci ssaków wołowatych, które wbrew naturze częściej pojawiały się bliżej ludzkich osiedli. Naukowcy twierdzą jednak, że prawdopodobnie zwierzęta po prostu unikały szybko rosnących populacji dzików.

Na terenach skażonych promieniotwórczością, nie tylko w Fukushimie, można spotkać różne dzikie zwierzęta. Podobnie jest w rejonie Czarnobyla, o czym donosili naukowcy z University of Georgia. Również i oni wykorzystali fotopułapki, jako przynętę rozkładając w różnych miejscach ryby. Trwające miesiąc obserwacje zaowocowało zdjęciami ssaków z 10 gatunków i ptaków z 5 gatunków.

- Zwierzęta udało się sfotografować, kiedy żywiły się rybami pozostawionymi na brzegach rzek i kanałów w Strefie Wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej - opowiada prof. Beasley. - Już we wcześniejszych badaniach zauważyliśmy różnorodność dzikiej przyrody w CEZ, ale tym razem po raz pierwszy zobaczyliśmy dzięki naszym fotopułapkom bieliki, norki amerykańskie i wydry - naukowiec odnosi się też do badania z 2015 roku, w ramach którego wykazano, że zwierzęta, w tym wilki, licznie pojawiają się w strefie opuszczonej przez ludzi w 1986 roku.

Wcześniej były też inne doniesienia. Np. naukowcy z University of South Carolina w najbardziej skażonych rejonach wokół Czarnobyla zauważyli nietypowe zjawisko dotyczące mikroorganizmów. W roku 2014 informowali oni, że martwe drzewa i ściółka leśna wokół Czarnobyla stosunkowo wolno się rozkładają. Jak wyjaśniali naukowcy, to radiacja wstrzymuje rozwój bakterii i grzybów rozkładających martwą materię. - Chodziliśmy po leżących na ziemi martwych drzewach, które obumarły po awarii. Jakieś 15-20 lat później pnie nadal były w dobrym stanie. Jeśli przewróciłyby się one na moim podwórku, już 10 lat temu zamieniłyby się w proch - mówił prof. Tim Mousseau, współautor publikacji, która ukazała się w piśmie "Oecologia".

Według badaczy wolniejszy rozpad organicznej materii oznacza też spowolnienie wzrostu nowych roślin, ze względu na mniejszą ilość dostępnych substancji odżywczych. Niektórzy mówią o ryzyku radioaktywnego skażenia innych terenów w razie pożarów. - To oznaczałoby przeniesienie radioaktywnego cezu i innych substancji, wraz z dymem, na zamieszkane tereny - ostrzega prof. Mousseau. - Szczątki roślin, które są prawdopodobnie konsekwencją osłabionego działania mikroorganizmów, mogą działać jak podpałka. Są suche, lekkie i łatwo zajmują się ogniem. To oznacza więcej paliwa i jednocześnie większą szansę na powstanie katastroficznego pożaru lasu - wyjaśnia ekspert.

Marek Matacz


Podziel się z innymi


Komentarze