Serwis informacyjny

Prof Strupczewski: projekt reaktora w Czarnobylu był tajny, stąd źródła katastrofy

Data dodania: piątek, 7 czerwca 2019, autor: naukawpolsce.pap.pl

Reaktor w Czarnobylu był budowany z m.in. z myślą o zastosowaniach wojskowych. Jego konstrukcja łamała przepisy i była utajniona - mówi inżynier jądrowy prof. dr inż. Andrzej Strupczewski. Zapewnia, że konstrukcje współczesnych reaktorów są jawne i niemożliwe jest powstanie takich uchybień jak w 1986 roku.

Sarkofag bloku 4 Czarnobylskiej EJ, fot. Portal nuclear.pl
Sarkofag bloku 4 Czarnobylskiej EJ, fot. Portal nuclear.pl

W pięcioodcinkowym serialu fabularnym HBO "Czarnobyl", który premierę miał na przełomie maja i czerwca, przedstawiono szczegółowo przebieg katastrofy elektrowni w Czarnobylu i jej skutki widziane oczyma m.in. chemika prof. Walerija Legasowa. W serialu przedstawiono także śledztwo, wyjaśniające, jak doszło do awarii z 26 kwietnia 1986 roku.

Inżynier jądrowy zajmujący się badaniem awarii reaktorów, prof. Andrzej Strupczewski, przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa Jądrowego z Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ) w Świerku w rozmowie z PAP bardzo chwali serial. Jego zdaniem wiernie przedstawiono tam przyczyny katastrofy. - Nie mam zastrzeżeń do tego, co w filmie mówi prof. Legasow - postać ta bardzo dobrze wyjaśnia istotę sprawy - powód katastrofy - komentuje naukowiec.

Jednak zdaniem badacza z NCBJ w serialu przy okazji uzasadniania przyczyn awarii, trochę za bardzo podkreślono winę operatorów elektrowni. W scenach prezentujących chwile przed wybuchem reaktora pokazano, jak Anatolij Diatłow nadzorujący wtedy pracę reaktora gwałtownie naciska na podległą mu załogę, aby wykonywała jego polecenia, a załoga stawia mu opór. - To nie znajduje potwierdzenia w tzw. zeszycie czarnobylskim, gdzie spisane są wspomnienia pięciu członków załogi, którzy przeżyli awarię - mówi prof. Strupczewski.

Specjalista do spraw bezpieczeństwa jądrowego z NCBJ zwraca też uwagę, że w serialu dość mało miejsca poświęca się temu, jak do katastrofy przyczyniły się uchybienia na etapie budowy reaktora. - Reaktor RBMK w Czarnobylu był reaktorem podwójnego przeznaczenia. Jego konstrukcja była wzorowana na konstrukcjach przeznaczenia militarnego. Mógł produkować energię elektryczną, ale można go było w każdej chwili przestawić na produkcję plutonu klasy militarnej na potrzeby wojska - mówi fizyk. Dodaje, że przy użyciu plutonu można byłoby wyprodukować bomby lub pociski atomowe dla wojska.

W związku z zastosowaniami wojskowymi reaktora, jego konstrukcja była ściśle tajna. - Bardzo mała grupa ludzi wiedziała, jak reaktor pracuje. Nie było w związku z tym możliwości krytyki, wychwycenia błędów, sprawdzenia, jak on działa - podkreśla prof. Strupczewski.

Tłumaczy, że budowa reaktora nie była typowa dla reaktorów stosowanych w energetyce jądrowej właśnie ze względu na jego podwójne zastosowanie. - Kiedy wyłączy się prąd albo nastąpi jakaś awaria systemu chłodzenia w reaktorze jądrowym, oczekujemy, że reaktor będzie się samoczynnie wyłączał. I tak to działa w typowych konstrukcjach. A w Czarnobylu odwrotnie - reaktor był niestabilny: kiedy malał przepływ wody chłodzącej reaktor, temperatura w jego wnętrzu rosła. Tak nie powinno być! To było niezgodne z zasadami bezpieczeństwa na świecie - również z przepisami obowiązującymi wtedy w ZSRR. Nie można budować reaktorów, których moc rośnie samoczynnie w razie awarii w układzie chłodzenia! - zwraca uwagę prof. Strupczewski.

Jak dodaje, błędy popełniono też projektując system wyłączania reaktora. Na końcach prętów bezpieczeństwa, które w razie awarii miały opaść na reaktor i pochłaniać energię z prętów uranowych, umieszczono - z oszczędności - części z grafitu. One w krytycznym momencie zwiększyły temperaturę w reaktorze, zamiast ją obniżyć. - Z całą pewnością operatorzy nie wiedzieli, że wyciągnięci wszystkich prętów bezpieczeństwa i wprowadzenie ich na raz do reaktora spowoduje jego wybuch - komentuje rozmówca PAP.-

Według inżyniera z NCBJ operatorzy popełnili błędy. - Ale wszystkie te błędy, które zrobili, w normalnym reaktorze zbudowanym we Francji, USA czy w Niemczech, nie spowodowałyby żadnych innych skutków poza wyłączeniem reaktora. A w ZSRR te błędy doprowadziły do ciężkiej awarii i katastrofy - ocenia ekspert.

Zauważa, że reaktory RBMK (Reaktory Kanałowe Dużej Mocy) - budowane jedynie na terenie ZSRR i nie spełniały zasad bezpieczeństwa. Wymienia, że na Ukrainie istniały cztery takie reaktory, a na Litwie dwa. - Tam są już one wyłączone i przechodzą proces rozbiórki. A na terenie Rosji reaktory RBMK kończą swój bieg, a na ich miejsce powstają nowoczesne reaktory podobne do reaktorów zachodnich - zapewnia badacz.

Prof. Strupczewski podsumowuje, że reaktor w czarnobylskiej elektrowni był zaprojektowany wadliwie i był dziełem małego zespołu ludzi, którzy pracowali w warunkach daleko posuniętej tajności. - Projektu nikt nie konsultował, nie analizował, nie sprawdzał w gronie międzynarodowym. I miał dwie wady: po pierwsze, jego moc rosła przy wzroście temperatury, a po drugie, pręty bezpieczeństwa były błędnie zaprojektowanie - streszcza naukowiec.

Wskazuje przy tym, że wszelkie konstrukcje współczesnych reaktorów są znane i jawne: projekty są publicznie dostępne zarówno dla zwolenników, jak i przeciwników - jeszcze na długo przed budową instalacji. - Każdy może więc się wypowiedzieć na temat bezpieczeństwa danej konstrukcji i wskazać ewentualne luki w zabezpieczeniach. Tej kontroli w przypadku RBMK nie było - zwraca uwagę naukowiec.

Źródło: PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala


Podziel się z innymi


Komentarze