Serwis informacyjny

Czy projekt budowy "małego atomu" dogonił "duży atom"?

Data dodania: piątek, 23 czerwca 2023, autor: nuclear.pl

W newsletterze jednego z polskich dziennikarzy pojawił się przedwczoraj zastanawiający tekst o rzekomym doścignięciu „dużego atomu” przez „mały atom”. Porównane były w nim dotychczasowe działania Polskich Elektrowni Jądrowych (PEJ) oraz Orlen Synthos Green Energy (OSGE). Celowo nie chcemy wskazywać nazwiska, bo nie jest naszym celem krytyka osoby. Jednak jako że artykuł zatoczył dość szerokie kręgi, uważamy, że warto sprostować pojawiające się w nim tezy, które niestety wpisują się w ciąg „wojny SMR-ów z dużym atomem”.

W tekście pada szereg zarzutów wobec pierwszej ze spółek, która jest państwowym inwestorem zaangażowanym w przygotowanie budowy trzech reaktorów Westinghouse AP1000 w Lubiatowie-Kopalinie, zostały one zestawione z pochwałami względem OSGE, które weszło w partnerstwo z GE Hitachi oferującym w przyszłości możliwość budowy reaktorów BWRX-300.

O ile można zrozumieć pewne zastrzeżenia skierowane w stronę realizacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, w ramach którego działa PEJ, to zestawienie wykonanych działań i konkluzja, że OSGE jest ze swoim projektem po zaledwie dwóch latach w tym samym miejscu, jest głębokim niezrozumieniem tematu.

Zdecydowanie najważniejszą różnicą pomiędzy projektami OSGE i PEJ jest fakt, iż PEJ wykonał już kompletne badania lokalizacyjne, ocenę oddziaływania na środowisko, wykonał raport o oddziaływaniu na środowisko i 15 miesięcy temu złożył go w Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która prowadzi proces wydawania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Łącznie prace te, które wymagają głębokich analiz fachowych, ale także przeprowadzenia monitoringu środowiskowego w wybranych lokalizacjach, można szacować na minimum pięć lat. Oczywiście nie jest winą OSGE, że na takim etapie się nie znajduje – nawet nie dwa lata po zaproponowaniu swoich projektów zwyczajnie nie można być na takim etapie, ale już te fakty zadają kłam głównej tezie, że OSGE jest formalnie tam, gdzie PEJ. Ponadto PEJ jest bliskie złożenia do Prezesa Państwowej Agencji Atomistyki raportu lokalizacyjnego (z czym musi wszakże poczekać na wydanie decyzji zasadniczej przez ministra właściwego ds. energii – o tym później). OSGE takiego raportu nie posiada, i dopiero co wystąpiło do GDOŚ wnioskiem o wydanie decyzji środowiskowej i określenie zakresu raportu o oddziaływaniu przedsięwzięcia na środowisko; PEJ uczynił to w roku 2015. Zatem nawet przy założeniu, że OSGE będzie pewne prace prowadzić sprawniej, OSGE nie jest nawet bliskie „dogonienia” PEJ, można oceniać, że dla pierwszej inwestycji jest o co najmniej 5 lat „do tyłu”. Z czego rzecz jasna nie należy nikomu czynić zarzutu, to obiektywny skutek późniejszego podjęcia prac.

Powyższe wiąże się ze sformułowanym w tekście zarzutem, że PEJ potrzebował na przedstawienie lokalizacji 12 lat, tj. do końca 2022 roku, kiedy OSGE zrobiło to w zaledwie kilkanaście miesięcy. Taka konstrukcja sugeruje, że pierwsza ze spółek robiła dotychczasowe badania środowiskowe i lokalizacyjne oraz prowadziła działania promocyjne wśród lokalnych mieszkańców na losowych miejscach w Polsce, by po latach wybrać jedno z nich: Lubiatowo-Kopalino. Tymczasem w rzeczywistości wstępnego wskazania lokalizacji inwestor państwowy, wtedy jeszcze w strukturach PGE, dokonał w roku 2011. Były to trzy lokalizacje, z których jedna później została wykluczona, a jedna uległa pewnemu przesunięciu, co ostatecznie umożliwiło przeprowadzenie wieloletnich badań wskazanych powyżej. Kolejnym jest rzekome szybsze wydanie przez Prezesa Państwowej Agencji Atomistyki tzw. opinii ogólnej wobec proponowanego przez OSGE BWRX-300, niż wobec oceny klasyfikacji systemów bezpieczeństwa elektrowni jądrowej budowanej w Lubiatowie Kopalinie. To z kolei głębokie niezrozumienie tematu, co prawda opinie zostały wydane w trybie tego samego Art. 39b Ustawy Prawo Atomowe, jednak dotyczą zupełnie innych kwestii. PEJ otrzymał dokument potwierdzający zakres i szczegółowość wykonywanych weryfikacji analiz, które trafią następnie do Wstępnego Raportu Bezpieczeństwa. Wobec OSGE i BWRX-300 Prezes PAA stwierdził jedynie, że założenia projektowe spełniają wytyczne polskich przepisów. Warto jednak zauważyć, że PAA w komunikacie napisało:

„Jednocześnie Prezes Agencji zaznaczył, że ocena części przedłożonej dokumentacji pod kątem spełnienia szczegółowych wymagań będzie możliwa po dostarczeniu przez inwestora szczegółowych danych. Prezes Państwowej Agencji Atomistyki wskazał również w ogólnej opinii jedno założenie techniczne technologii reaktora BWRX-300, które musi zostać powtórnie zweryfikowane przed rozpoczęciem właściwego procesu administracyjnego związanego z uzyskaniem zezwoleń Prezesa PAA”.

Powyższe nie oznacza oczywiście, że BWRX-300 jest niebezpieczny, dobitnie jednak wskazuje, że z powodu braku projektu podstawowego tego reaktora, dozór jądrowy nie może wypowiedzieć się pełniej. Zastrzeżenie dotyczące jednego z rozwiązań dotyczy zapewne definicji prawnej zapasowego układu wyłączenia reaktora – analogiczne zastrzeżenia miały dozory jądrowe innych krajów i jest to sprawa do wyjaśnienia.
Trzecim zarzutem jest z kolei czas, jaki zajęło każdej ze spółek wystąpienie o tzw. decyzję zasadniczą czyli wyrażenie przez państwo zgody politycznej na budowę obiektu jądrowego w danym miejscu, danej technologii i przez danego inwestora. PEJ miało na to potrzebować kilkanaście lat, a OSGE znowu – zaledwie kilkanaście miesięcy. Tutaj autorowi umknęła dość istotna zmiana przepisów prawa, dotychczas decyzja zasadnicza była ukoronowaniem procesu licencyjnego i musiała być poprzedzona stosownymi zgodami środowiskowymi oraz zezwoleniem Prezesa PAA na budowę obiektu jądrowego. Nowelizacja z 13 kwietnia 2023 odwraca tę kolejność i czyni decyzję zasadniczą pierwszym etapem procesu, tego samego dnia PEJ złożył stosowny, przygotowany uprzednio, wniosek OSGE uczyniło to dwa tygodnie później, dla sześciu lokalizacji (nie wiadomo, w której z nich miałaby się rozpocząć budowa).

Kolejne nieporozumienie dotyczy pozyskania finansowania projektu OSGE od amerykańskiego EXIM banku. Wbrew twierdzeniom z tekstu, w rzeczywistości w tej kwestii podpisano jedynie list intencyjny. Podobny list intencyjny według doniesień prasowych podpisał już dawno temu PEJ, trwają też rozmowy na temat kredytowania prac projektowych. Trudno więc tu mówić o jakimkolwiek wyprzedzeniu państwowego inwestora. W obu przypadkach szczegóły poznamy dopiero na etapie ogłoszenia modelu finansowania oraz podpisania stosownych umów.

Dyskusyjna jest też przewaga OSGE nad PEJ w procesie przygotowania kadr, związana z zapowiedzią powołania „Europejskie Centrum Kształcenia Kadr dla Energetyki Jądrowej”. Taka zapowiedź istotnie padła, nie są znane jednak póki co żadne konkrety, a do powołania funkcjonującego ośrodka droga daleka, pytanie też jaki przyjmie on finalnie kształt i kto będzie tam kształcony. Warto dodać też, że PEJ prowadzi dwustronną współpracę z wieloma polskimi uczelniami w zakresie kształcenia kadr właśnie.

Z pewnością realizacji polskich projektów jądrowych można sporo zarzucić, zwłaszcza na poziomie politycznej woli ich realizacji, zdecydowanie jednak przytoczone przez nas i opisane tezy są, mówiąc delikatnie, odległe od rzeczywistości. Z pewnością pomiędzy dwoma opisywanymi projektami z czasem uwidocznią się różnice i czas pokaże który z nich będzie realizowany lepiej. Jednak póki co wartościowanie jednego względem drugiego jest nie na miejscu.

Tak więc, zdanie z podsumowania analizowanego przez nas tekstu: „Porównanie postępów w zakresie osiągania kamieni milowych w inwestycjach «dużego» i «małego» elektrowni atomowych są miażdżące dla tych pierwszych”, nie do końca wytrzymuje zderzenie z rzeczywistością. Jedyne co jest miażdżące to wpływ intensywnej kampanii marketingowej SMR na kreację rzeczywistości.


Podziel się z innymi


Komentarze