Serwis informacyjny

Koniec atomu w Belgii pod znakiem zapytania

Data dodania: wtorek, 6 sierpnia 2019, autor: nuclear.pl

Belgia zdecydowała w 2003 roku o rezygnacji z energii jądrowej i wygaszeniu swoich elektrowni jądrowych w Tihange i Doel do 2025 roku. Zadecydowano o tym szesnaście lat temu, w czasie rządów partii liberalnej Guy’a Verhofstadta. Decyzja, która w tamtym czasie wydawała się łatwa i wpisywała się idealnie w politykę energetyczną innych krajów europejskich, takich jak Szwecja i Niemcy, obecnie stała się wyzwaniem i problemem dla całego systemu energetycznego Belgii.

Elektrownia jądrowa Doel, fot. mat. pras.
Elektrownia jądrowa Doel, fot. mat. pras.

Elektrownie jądrowe w Tihange i Doel wytwarzają prawie po 20% energii elektrycznej konsumowanej w Belgii. EJ Tihange składa się z trzech bloków o łącznej mocy brutto 3153 MWe wyposażonych w reaktory wodne ciśnieniowe PWR. Pierwszy reaktor podłączono do sieci w 1975 roku, czyli 44 lat temu. Natomiast EJ Doel ma cztery reaktory PWR o mocy brutto 3054 MWe i rozpoczęła produkcję prądu w tym samym roku co EJ Tihage. Belgijskie reaktory są nie tylko stare, ale także coraz bardziej narażone na awarie i uszkodzenia. W ostatnich latach właściciel elektrowni Engie Electrabel, francuska firma Engie, wielokrotnie zmuszony był do tymczasowego wyłączenia reaktorów w celu przeprowadzenia koniecznych remontów. Większość tych przerw w dostawach elektryczności wiązała się z poważnymi konsekwencjami dla sieci elektroenergetycznej. Belgijski operator sieciowy Elia zwraca uwagę na konieczność importu prądu w przypadku awarii lub zamknięcia elektrowni w Doel i Tihange. W przyszłości zakup energii elektrycznej z krajów sąsiednich będzie jeszcze trudniejszy. Francja, tradycyjnie eksportująca energię do Belgii, wycofuje się z węgla, wiec będzie miała coraz mniej energii do sprzedania. Podobna sytuacja jest w Niemczech, gdzie coraz większe znaczenie mają farmy wiatrowe, których działanie jest zależne od warunków pogodowych. Obecnie to Niemcy coraz częściej muszą wspomagać się importem prądu od sąsiadów.

Belgijska scena polityczna jest głęboko podzielona, jeśli chodzi o dalszy los elektrowni jądrowych, zwłaszcza po majowych wyborach parlamentarnych. Belgia jest w politycznym impasie i jak już w przeszłości bywało, tkwi w bardzo skomplikowanym procesie tworzenia rządu, który może się ciągnąć nawet latami. Tym bardziej że dwie główne części kraju, Flandria i Walonia, dokonały sprzecznych ze sobą wyrobów. We Flandrii wygrała największa flamandzka partia polityczna, konserwatywna N-VA, opowiadająca się za kontynuacją energii jądrowej po 2025 roku. W Walonii wyborcy preferowali partie liberalne i socjalistyczne, oponujące za utrzymaniem decyzji o wygaszeniu elektrowni jądrowych.

W tej trudnej sytuacji Belgia dostała niespodziewane wsparcie ze strony Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Orzeczenie sądu, które było wynikiem skargi dwóch stowarzyszeń na rzecz ochrony środowiska, nakazuje Belgii natychmiastowe przeprowadzenie kontroli co do zgodności funkcjonowania elektrowni w Doel z wymogami ochrony środowiska, jednocześnie wskazując, że decyzja o wygaszeniu elektrowni w 2025 roku może ulec zmianie. Belgia nie będzie prawnie zobowiązana do wygaszenia Doel i Tihange, jeśli udowodni, że ten krok spowodowałby rzeczywiste i ewidentne niedobory i kryzys zaopatrzenia społeczeństwa belgijskiego w energię elektryczną.

Aleksandra Fedorska

Tagi


Podziel się z innymi


Komentarze